Moja historia może wam wydawać się zmyślona, lecz tak nie jest.
Wszystko zaczęło się tego feralnego dnia w którym moi rodzice zostali uśpieni, tak samo jak moja siostra, ja sama jakoś uciekłam, nie miałam wtedy nawet pół roku.
Pierwszy raz na oczy widziałam miasto pełne samochodów, ludzi oraz innych psów na smyczach. Nie pojmowałam tego zbytnio czemu one są uwięzione. Nie miałam zamiaru mieć właściciela by jego się słuchać i spełniać każde jego polecenie, wolałam być niezależna, wolna i nieposkromiona. W wieku roku kiedy bardziej podrosłam zaczęłam moją akcje. W miasteczku w którym mieszkałam byłam dość znana jako "wąż w ciele psa" śmiałam się jak mnie tak nazywali. Na pozór byłam miła dla ludzi jeśli chodziło i jedzenie czy jakoś w tym rodzaju, lecz lubiłam robić im psikusy. Mieszkańcy mnie nie lubili i wynajmowali hycli by mnie złapać, lecz bez rezultatu.
W wieku 2 lat przeprowadziłam się do małej wsi gdzie nikt mnie jeszcze nie znał. Tam dorabiałam jako pies pasterski, nie było łatwo. Lecz pożałowałam tego kiedy wybił mnie starszy pies z przerażającymi oczami. Miałam wtedy 2 i pół roku kiedy uciekłam. Szłam od miasta do wsi i tak dalej. Zatrzymałam się w tym miasteczku by lekko tu namieszać, lecz na swojej drodze spotkałam zadziorną suczkę owczarka niemieckiego, namawiała mnie bym dołączyła do jej stada, w końcu się zgodziłam. Tak tu dotarłam.
Opowiadanie Coffi
Moja historia nie jest nadzwyczajna, ale też nie całkiem pospolita. Wszystko zaczęło się w hodowli Berneńskich Psów Pasterskich. Byłam wtedy maleńkim szczeniaczkiem. To znaczy maleńkim tak jak na moją rasę. Wiodłam spokojne życie szczeniaka. Któregoś dnia do tejże hodowli przyszła pewna pani. Od razu wybrała mnie. Nazywała się Julia. Była całkiem miła, zostałyśmy przyjaciółkami. Miała ona męża Marka z którym też się zaprzyjaźniłam. Mimo że mieszkaliśmy w bloku miałam codziennie zapewniony ruch i zabawy na świeżym powietrzu. Bardzo kochałam moich właścicieli, a oni mnie. Ale niestety to się zmieniło. Nie mówię, że przestali mnie kochać, nie, po prostu nie mieli dla mnie czasu. To dlatego, że mojej pani urodziło się dziecko. Na początku nie było tak źle, ale później w ogóle nie wychodzili ze mną na dwór. Wiecie jak może się czuć taki pies jak ja, który cały czas siedzi w małym mieszkaniu? Okropnie! Julia przepraszała mnie, nawet zatrudniła specjalnie opiekunkę dla mnie. Pani Ala ( tak się nazywała owa opiekunka) nie spełniała moich oczekiwań. Wychodziła ze mną na tylko na 30 min i to jeszcze chodziliśmy tylko wokół parku. W końcu nie wytrzymałam. Postanowiłam uciec. Szkoda mi było moich właścicieli, ale nie mogłam już tego znieść. Nadszedł ten dzień. Wyszłam z Alą na spacer. Na pierwszym zakręcie wyrwałam smycz. Uciekłam. W małej odległości od miasta spotkałam Rakely . Tak tu dotarłam.
Opowiadanie Domingo
Opowiadanie Harry
Jako sierota wychowywałem się sam w lesie. Spotkało mnie wiele tragedii. Żeby je wszystkie wymienić potrzeba by było wiele czasu.
Na przykład stracenie rodziny, potomstwa, partnerki...
Pewnego ponurego dnia idąc zobaczyłem jakieś dwa psy.
Bałem się do nich podejść. Jednak jeden z nich mnie zauważył.
Cofnąłem się o parę kroków. Po chwili wyszedłem skulony.
Okazało się, że była to nowo założona sfora. Jeden z tych psów była to samica alfa i przyjęła do sfory pomimo mojego nieznanego pochodzenia....
Opowiadanie Lexy
Jako szczeniak wychowałam się
w szopie.Przez te wszystkie lata spotkało mnie wiele nieszczęść i
przygód. Do tej pory cały czas spotykają mnie przygody.Pewnego dnia
poszłam na łąkę i zobaczyłam kilka psów,i nagle........ Jeden podszedł
do mnie i zapytał mnie czy mogę dojść do sfory.
-Oczywiście ( odpowiedziałam)
- Chodź z nami (powiedziała)
Opowiadanie Lune
Moja historia zaczyna się w schronisku. Tam właśnie się urodziłam. Nie znałam mojego ojca, ponoć został stamtąd zabrany w dniu moich urodzin. Po połowie roku urodziła mi się czwórka przyrodniego rodzeństwa. Bardzo je polubiłam, opiekowałam się nim jak tylko mogłam. Pewnego dnia do schroniska przyszło młode małżeństwo wraz z dwojgiem dzieci - dziewczynką i chłopczykiem, którzy na oko mieli po 5 lat. Okazało się, że chcą wziąć moją matkę wraz z moim rodzeństwem, ale nie chcieli mnie. Zostałam sama. Kiedy miałam półtora roku zaadoptował mnie pewien mężczyzna. Czułam, że nic dobrego mnie nie spotka. I tak właśnie było. Przywiózł mnie i kazał siedzieć w zimnym kojcu na podwórku. Gdy dorosłam, miałam 2 lata kazał mi pilnować bramy. Dołączył do mnie pies tej samej co ja rasy. Miał na imię Jack. Zakochaliśmy się w sobie od pierwszego wejrzenia. Po dwóch miesiącach zaszłam w ciążę. Niestety, kiedy nasz pan się o tym dowiedział zabił Jack'a na moich oczach. Bojąc się o własne życie uciekłam podkopując się przez płot. Błąkałam się po ulicach miasta. Gdy doszłam na jego skraj spotkałam miłą suczkę owczarka niemieckiego, która słysząc moją historię zaprosiła mnie do swej watahy. Tak tu się znalazłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz